„Mówi się, że cierpienia są złem. Nic jednak bardziej niż cierpienia nie łączy ludzi miłością”.
Lew Tołstoj
Nie ulega wątpliwości, że brzmienie słowa koronawirus kojarzy nam się automatycznie i jednoznacznie z czystym złem, gdyż koronawirus SARS-CoV-2 przyczynił się do śmiercionośnej pandemii Covied-19 (ang. coronavirus disease 2019), która zebrała w ciągu niespełna trzech lat potężne, globalne, śmiercionośne żniwo (6 541 347 zgonów — dane z dnia 26.09.2022). Koronawirus stał się synonimem strachu, osamotnienia, cierpienia i śmierci. Pandemia, którą wywołał, poza stratą i cierpieniem, skutkowała zamknięciem szkół, zakładów pracy, instytucji kulturalnych, hoteli, utratą zatrudnienia, ograniczeniem sporej części swobód obywatelskich, jak np.: brak możliwości bezpośrednich kontaktów międzyludzkich, ograniczenie wychodzenia na zewnątrz, ograniczony dostęp do opieki medycznej, ograniczenie możliwości podróży, a także przymus noszenia maseczek, kwarantanna oraz wiele innych strat i ograniczeń.
Inspiracją do napisania tego, być może kontrowersyjnego artykułu, stały się moje własne doświadczenia wynikające z pandemii, całkowicie odmienne od powszechnie przeżywanych. Doświadczenia te miały bowiem pozytywny charakter. Ich lista jest dość długa, ja jednak skupię się tylko na jednym z nich, które było najbardziej znaczące.
W styczniu 2020 roku nagle zmarł mój ojciec. Wkrótce po tym wydarzeniu, na początku marca, oficjalnie ogłoszono pandemię koronawirusa a wraz z nią m.in. zdalne nauczanie. Zmiana sposobu kształcenia pozwoliła mi jako nauczycielowi akademickiemu na pozostanie w domu i nieustanne towarzyszenie mojej mamie w okresie żałoby. Śmierć ojca była dla niej tak traumatycznym wydarzeniem, że nie była ona w stanie samodzielnie funkcjonować. Jestem przekonana, że gdyby nie moja stała obecność, czułość, troska i opieka, mama nie udźwignęłaby tej traumy i szybko zakończyła swoje życie. Nie da się przecenić jak bardzo wynikające z pandemii zmiany przyczyniły się do rozwiązania mojego poważnego rodzinnego problemu. Dla mnie jako córki zmarłego był to również bardzo trudny czas ale spędzanie go z mamą w tak wyjątkowych okolicznościach przyniósł nam obu bezcenne doświadczenia.
Jednakże w rozmowach z ludźmi, wobec ich wielkich tragedii będących skutkiem aktywności koronawirusa, czułam się nieraz nieswojo, gdyż zwykle jako jedyna nie miałam osobistych powodów do narzekania na skutki jego działań. Tak naprawdę pandemia sprzyjała mi i to na wielu płaszczyznach. Czułam się jakbym żyła w innej rzeczywistości. Fakt ten zaintrygował mnie na tyle, że chciałam się dowiedzieć czy w ogóle ktokolwiek inny podzielał moje pozytywne doświadczenia związane z pandemią. Nurtowało mnie również pytanie, czy będąc świadomą przeżywanych cierpień, wypada i można rozważać temat jej dobrych stron?
Okazało się, że nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Z pomocą przyszła mi koleżanka Małgorzata Gorzel, która przedstawiła mi badania prowadzone przez pracowników Wydziału Socjologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, które przedstawiały wyniki będące odpowiedzią 1294 osób na pytanie: Czy są jakieś dobre strony pandemii? O dziwo, aż 65,5% uczestników badania dostrzegało dobre strony sytuacji spowodowanej pandemią. Były to głównie osoby niezależne, w szerokim tego słowa znaczeniu: bezdzietne, o lepszym wykształceniu, większym dochodzie, samozatrudniające się, mniej narażone na utratę zdrowia, bardziej mobilne, posiadające większe możliwości zmiany swojej sytuacji zawodowej lub sposobu pracy. W przewadze były to kobiety (66,6%).
Badanie uświadomiło mi, że nie jestem osamotniona w rozważaniach i doświadczaniu pozytywnych stron pandemii. Pokazało również, że uczestnicy badania wymienili jej liczne i różnorodne korzyści, które ujęto w dziesięć ogólnych kategorii, takich jak: indywidualne przewartościowanie, zwolnienie tempa życia, nowe umiejętności i wiedza, obiecujące nawyki, więcej czasu dla siebie i bliskich i jego lepsza jakość, inne korzyści osobiste, wzmocnienie kapitału społecznego, szansa zmiany systemowej, korzyści środowiskowe oraz ostatnią — trudno powiedzieć. Te najczęściej wskazywane pozytywy to „więcej czasu dla bliskich i jego lepsza jakość” (29% badanych) oraz „zwolnienie tempa życia” (ponad 26%). Myślę, że wielu czytelników niniejszego artykułu w swoim indywidualnym odczuciu zgodzi się z tymi wynikami.
W dzisiejszym zabieganym świecie, w którym tempo życia określa zawrotna prędkość, wymuszana pogonią za pieniądzem, który traktujemy jako przepustkę do satysfakcjonującego życia, gubimy to co najważniejsze — dbałość o relacje z ludźmi, tymi bliższymi i dalszymi.
To właśnie one są uznawane za najważniejsze przez ludzi stających w obliczu śmierci. Dobitnie pisze o tym Bronni Ware w książce „Czego najbardziej żałują umierający”. To właśnie w takich okolicznościach dokonujemy najbardziej rzetelnej oceny naszego życia. Broni słyszała ją z ust każdego ze swoich podopiecznych, którzy twierdzili, że w życiu najważniejsze są relacje i miłość, nie status społeczny czy pieniądze. Niby wiemy o tym, co potwierdzają badania, lecz niestety nie znajdują się one w czołówce priorytetów naszych codziennych działań. To właśnie czas pandemii niejako zmusił nas do spojrzenia na własne życie z nieco innej perspektywy. Pojawiła się zmiana priorytetów, zastanowienie nad tym, co tak naprawdę jest ważne, skupienie się na rzeczach małych, niewyrażalnych w pieniądzu, na więziach międzyludzkich, zaczęliśmy dostrzegać wartość w tym co posiadamy, inaczej spoglądać na pogoń za karierą, zwróciliśmy uwagę na konsumpcyjny tryb życia oraz na to, że życie jest niepewne i zmienne, i że w każdej chwili możemy umrzeć. Pandemia wymusiła zwolnienie tempa życia — brak pośpiechu, więcej czasu dla siebie, poczucie wewnętrznego spokoju w związku z tym, że nie trzeba się spieszyć, z nikim rywalizować, coś komuś udowadniać, pojawiła się u nas większa uważność. Nowa sytuacja zmusiła nas do poszerzania wiedzy i zdobywania nowych umiejętności, jak np.: samodzielne obcinanie włosów, nauka obsługi programów do pracy zdalnej, wymyślanie zajęć dla dzieci, szycie maseczek, dowiadywanie się nowych rzeczy o sobie i bliskich; nauka umiejętności, na które wcześniej po prostu brakowało czasu. Kolejna korzyść wynikająca z pandemii, wskazywana przez osoby biorące udział w badaniach, to okazja do kształtowania nowych nawyków, jak: optymalizacja pracy zarobkowej, możliwość pracy zdalnej oszczędzającej czas na dojazdy, nowe sposoby funkcjonowania w gospodarstwach domowych (inny podział obowiązków domowych, bardziej przemyślane zakupy), nowe formy działania usług publicznych, np. ułatwiony dostęp do recept bez konieczności wizyty u lekarza. Inne korzyści osobiste wspominane przez badanych to: szansa na nadrobienie zaległości w pracy, w nauce, czy domu, pojawienie się czasu na regularne ćwiczenia fizyczne, gotowanie, hobby, brak konieczności wczesnego wstawania, ubierania się do pracy, robienia makijażu. Czas pandemii wzmocnił również szeroko rozumiany kapitał społeczny — pojawiła się większa życzliwość i empatia wobec innych, gesty solidarności i pomoc chorym, słabszym i starszym, przypomnienie i przekonanie się o wzajemnej zależności, robienie rzeczy ponad podziałami, udzielanie różnego rodzaju wsparcia innym, docenienie lekarzy. Pojawiła się również szansa zmiany systemowej — kryzys dotychczasowego porządku, uwidocznienie kosztów i ograniczeń, ale też możliwości obecnych systemów państwa, wzmocnienie i ograniczenie rangi określonych ruchów społecznych — np. antyszczepionkowych czy broniących praw pracowniczych, zwrócenie uwagi na niedoceniane i przesadnie cenione zawody, zwiększone dostrzeganie alternatyw. Pandemia pozwoliła dostrzec, które zawody są absolutnie niezastąpione (a nie cieszą się ani prestiżem, ani dobrymi pensjami), a które zawody są stanowczo przecenione (giełda, plany finansowe, przewidywania, organizowanie eventów). W spektakularny sposób mogliśmy dostrzec wynikające z pandemii korzyści środowiskowe. Przyroda miała szansę od nas odpocząć i nieco zregenerować się, ziemia złapała oddech, poprawiła się jakość powietrza i wód, nastąpiło ograniczenie hałasu związanego z cywilizacją przez ograniczenie mobilności zawodowej, konsumpcyjnej czy turystycznej lub funkcjonowaniem niektórych fabryk. Ostatnia kategoria — trudno powiedzieć — obejmowała trudności w jednoznacznej ocenie określonych stanów — przynoszących jednocześnie korzyści i straty z pandemii. Warto również wspomnieć, że pandemia jako bolesne doświadczenie stała się inspiracją dla wielu artystów, którzy wykorzystali ją w swojej twórczości artystycznej, np. akwarela inspirowana koronawirusem autorstwa M. Gorzel zamieszczona w niniejszym artykule.
Jak pokazały przywołane powyżej wyniki badań, pozytywne doświadczenia wynikające z sytuacji, w której znaleźliśmy się po ogłoszeniu pandemii nie miały jednostkowego charakteru, nie były też efektem mojego indywidualnego, być może zniekształconego obrazu rzeczywistości. To są fakty potwierdzone badaniami. Warto więc, abyśmy potrafili dostrzec obie strony pandemii, tę ciemną i tę jasną, która uczyniła to co dotychczas niemożliwe, możliwym. Zatroszczmy się o jej zdobycze, które wniosły tyle dobrego światła w nasze codzienne życie i wyciągnijmy z tego trudnego czasu lekcję na przyszłość.
Bliższe przyjrzenie się pandemii z odmiennej perspektywy pozwoliło nam, autorkom artykułu, odpowiedzieć sobie na nurtujące nas pytanie, czy będąc świadomymi przeżywanych cierpień, wypada i można rozważać temat jej dobrych stron ? Według nas — tak.
Uważamy, że nawet należy, z co najmniej trzech powodów:
Po pierwsze dlatego, że w strukturze każdego bytu istnieją dwa przeciwne pierwiastki. To opozycyjna i wykluczająca się dwoistość rzeczy, zasad, wartości czy poglądów. Mówi o tym dualizm (z gr. — dwa, dwoistość; łac. dualis — podwójny) — pogląd, stanowisko filozoficzne zakładające dwoistą naturę zjawisk, istnienie w świecie par przeciwstawnych, które zawsze współwystępują. Jedno nie istnieje bez drugiego. Potocznie mówimy o tym jako o dwóch stronach tego samego medalu, czyli odmiennych aspektach danej sprawy, zdarzenia czy zjawiska. Mówimy o blaskach i cieniach, plusach i minusach, pozytywach i negatywach, wadach i zaletach, złych i dobrych stronach. W związku z powyższym musimy przyjąć, że negatywnym skutkom pandemii, siłą rzeczy, będą towarzyszyć jej przeciwstawne aspekty. Dobrze jest nauczyć się dostrzegać zdarzenia czy zjawiska w tych dwóch odmiennych aspektach.
Po drugie, warto zwrócić uwagę, że już sama czynność poszukiwania pozytywnych stron trudnej sytuacji staje się ważną praktyką adaptacyjną, której efektem jest nadanie jakiegoś sensu nagłym zmianom, wyzwaniom czy ograniczeniom, z którymi się mierzymy.
Po trzecie uważamy, że zwrócenie uwagi na pozytywy kryzysu (pandemii) może być formą łagodzenia jej negatywnych psychicznych skutków, by nie dopuścić do zbiorowej „pandemii” depresji.
Na zakończenie szczerze przyznam, że pojawienie się pandemii nie było dla mnie zaskoczeniem. Od lat intuicyjnie czułam, że coś takiego dotknie ludzkość jako reakcja obronna Matki Ziemi na mnożącego się w sposób niekontrolowany i czyniącego spustoszenie szkodnika, jakim jest człowiek. Przychodzi mi na myśl taka metafora, że to nie koronawirus jest patogenem, lecz my, ludzie. SARS-CoV-2 stał się odpowiednikiem przeciwciała w systemie odpornościowym Matki Ziemi i jako forma białka atakuje chorobotwórczego intruza, jakim jesteśmy my — ludzie.
A tak na marginesie, wciąż zastanawia mnie fakt, dlaczego koronawirus oszczędził mnie, a nawet mi sprzyjał? Może nie dostrzegł we mnie szkodliwej jednostki? Może dlatego, że kocham Matkę Ziemię, bardzo ją szanuję i troszczę się o nią, żyję minimalistycznie, oszczędzam w każdy możliwy sposób jej zasoby i uczę tego studentów. Rozwijam u nich świadomość ekologiczną, inteligencję ekologiczną i sumienie ekologiczne. Może dlatego, że żyję zgodnie z tym, czego nauczam. To taka moja końcowa refleksja.
„Niszczymy Matkę Ziemię tak samo jak bakterie czy wirusy niszczą organizm człowieka. Matka Ziemia także jest organizmem. Oczywiście są też bakterie pożyteczne dla ludzkiego organizmu, chroniące go i wytwarzające potrzebne mu enzymy. Podobnie może być z człowiekiem: jeśli się przebudzi i nauczy żyć odpowiedzialnie, współczująco, z miłującą życzliwością, może się stać organizmem zdolnym chronić ciało Matki Ziemi. Musimy dostrzec fakt, że współjesteśmy z Matką Ziemią, że nasze życie i jej życie, nasze i jej umieranie są ze sobą splecione”.
Thích Nhất Hạnh
Źródła:
https://www.google.com/search?q=koronawirus+zgony+na+%C5%9Bwiecie. Koronawirus (COVID-19)-statystyki — data dostępu 27.09.2022
http://socjologia.amu.edu.pl/images/pliki/Zycie_codzienne_w_czasach_pandemii._Raport_z_drugiego_etapu_badan_wersja_pe%C5%82na.pdf . Czy są jakieś dobre strony pandemii. [w:] Zycie codzienne w czasach pandemii. Raport z drugiego etapu badań. Praca zbiorowa, UAM, Poznań 2020, s. 189-217
http://www.ptta.pl/pef/pdf/d/dualizm.pdf. Powszechna Encyklopedia Filozofii.
https://sjp.pwn.pl/slowniki/dualistyczny.html
https://pl.wiktionary.org/wiki/dualistyczny
Broni Ware. Czego najbardziej umierający żałuja przed śmiercią. Czarna Owca, 2018.
Thich Nhat Hanh. Świat w naszych rękach. Czarna Owca, 2012.
Anna Kaczorowska
dr n. biologicznych
mgr inż. ochrony środowiska
Adiunkt na Wydziale Biologii Środowiskowej
Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie
Członek Rady naukowej
Centrum Innowacji Badań i Nauki
Małgorzata Gorzel
dr n. biologicznych
mgr inż. ochrony środowiska
Prodziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu
Akademii Nauk Stosowanych
Wincentego Pola w Lublinie
Prezes Centrum Innowacji Badań i Nauki
alergolog
Porady i artykuły zamieszczone w niniejszym artykule nie zastępują porady lekarskiej, stanowią jedynie źródło informacji. Przed skorzystaniem z zamieszczonych porad należy skonsultować się z lekarzem. Operator strony nie ponosi odpowiedzialności za błędy i treści zamieszczonych przez podmioty trzecie artykułów.